Jeszcze o udziałach w rynku

Nie tak dawno pisałem o wynikach finansowych konkurencyjnych firm. W zeszłym roku IAB opublikował pierwszy raport, który próbował podsumować stan rynku agencji interaktywnych (http://www.iabpolska.pl/images/Raporty/raport%20_creativeex_2009_wyniki.zip).  Zakładam, że w maju tego roku możemy spodziewać się kolejnej wersji. Niemniej na potrzeby spotkań z inwestorami postanowiliśmy zrobić samodzielną analizę, która odpowiedziałaby przynajmniej na pytanie czy nie tracimy udziału w rynku. Zanim przejdziemy do metody szacowania udziałów wpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie jak definiujemy rynek. I tutaj już pojawia się spory problem. Tak w przypadku wspomnianego powyżej raportu ale także patrząc na publicznie dostępne dane finansowe nie sposób tak na prawdę stwierdzić kto i ile zarabia. To co określa tworzoną przez nas wartość to nasze honoraria ("fees and comissions") a takich danych praktycznie rzecz biorąc nikt nie udostępnia. To co widzimy to suma przychodów, na które składa się absolutnie wszystko: obrót mediowy, hosting, różnego rodzaju usługi, które kupujemy na rzecz naszych klientów. Mając świadomość ułomności takiego podejścia pozwoliliśmy sobie wskazane wyżej dane dotyczące przychodów poszczególnych agencji wzbogacić o szacunki dotyczące przychodów "wielkich nieobecnych" (nawet jeśli ktoś jest zdeterminowany by ukrywać swój biznes tak mocno by nie podawać danych do KRS to i tak takie dane gdzieś wypływają...).  Dodatkowo założyliśmy, że działa reguła Pareto - przyjęliśmy, że rozpoznane większe firmy stanowią 80% całego rynku komunikacji interaktywnej.  Takie założenia pozwoliły nam określić udział K2 w rynku w roku 2009 na poziomie 12,7%. Dodatkowe założenie jaki poczyniliśmy dotyczy tego, że rynek komunikacji interaktywnej jest liniowo zależy od wielkości rynku reklamy internetowej. Nie mam żadnego dowodu na taką hipotezę poza przekonaniem, że aktywność naszych klientów - czy to dotycząca takich działań jak budowa serwisów internetowych, wydatki na kreację a nawet nakłady na hosting - wszystko to jest funkcją liczby klientów on-line. Wydatki na reklamą internetową muszą być natomiast powiązane z liczbą internautów (przynajmniej w teorii i w dłuższym okresie).  Takie założenie pozwoliło nam nie tylko na (teoretyczne) spojrzenie w przeszłość ale także w przyszłość. Choć fakt, że twierdzimy, że nasz udział w rynku wzrósł w ostatnim roku nie powinien zaskakiwać - tempo wzrostu rynku reklamy internetowej w zeszłym roku to 17% a nasze przychody udało się zwiększyć o 30%...Obiecany wykres poniżej:

Komentarze

Popularne posty